sobota, 24 grudnia 2016

It's beginning to look a lot like Christmas

Świąteczne piosenki w mojej głowie już od początku grudnia, jednak prawdziwą atmosferę świąt poczułam dopiero po powrocie do domu. Po dokładnie 3 miesiącach mieszkania w Anglii, w końcu wróciłam do Polski i to na ponad 2 tygodnie!

Muszę przyznać, że przez pierwsze kilka dni czułam się dziwnie i obco we własnym domu i w mieście, w którym się urodziłam i wychowałam. Wszystko wydawało się inne niż zapamiętałam. Ludzie też inaczej się zachowują, jakby mniej przyjacielsko i pomocnie niż na Wyspach, ale to zapewne kwestia nastawienia i przyzwyczajenia. W Poznaniu poza nowym centrum handlowym - Posnania, w którym widać dążenia Polski do Zachodu, niewiele się zmieniło. Kilka przebudowanych ulic, nowych sklepów i trochę dekoracji świątecznych na ulicach, chociaż muszę przyznać, że Stary Rynek w porównaniu do poprzednich lat wygląda niezwykle biednie! Gdzie są jarmarki, choinki, szopka, Święty Mikołaj i scena?!

Jeden świąteczny obiad (kolację?) mam już za sobą. Zrobiliśmy ją w akademiku razem z moimi wspaniałymi współlokatorami. K. ugotowała tradycyjny angielski świąteczny posiłek - pieczonego kurczaka, warzywa, gravy (sos pieczeniowy), stuffing. Mieliśmy też Christmas crackers, czyli tuby papieru, po których rozerwaniu wyciąga się papierową czapeczkę (koronę) jakiś drobny, tandetny prezent i niezbyt zabawny angielski żart ("Dlaczego kaczka przechodzi przez ulicę? Żeby przejść na drugą stronę). W każdym razie jest to część tradycji i zapewne większość rodzin w Anglii ją kultywuje.












W piątek przed wyjazdem do Polski byłam obejrzeć z R. kilka domów na przyszły rok. Szukamy domów z 5 pokojami, więc planujemy zamieszkać w prawie niezmienionym składzie mieszkania 37. Nie jest łatwo znaleźć coś w dobrym standardzie, najlepiej z podwójnymi łóżkami w każdym pokoju, przynajmniej z dwoma łazienkami i w niedalekiej odległości od obu kampusów, centrum miasteczka i sklepów. Póki co chcieliśmy rozeznać się na rynku nieruchomości, zobaczyć co jest dostępne i w jakich cenach, a poszukiwania zintensyfikujemy w nowym roku.


W TK Maxx w Hatfield w poszukiwaniu jakiś świątecznych prezentów udało mi się znaleźć kilka polskich przysmaków i to wcale nie w polskich cenach.

























Już niedługo zacznie się wypatrywanie pierwszej gwiazdy na niebie, a chwilę później wigilijna kolacja. Dlatego w ten szczególny dzień życzę wszystkim czytelnikom Wesołych Świąt, spędzonych w gronie rodziny i bliskich, a także Szczęśliwego Nowego Roku, który przyniesie wiele pozytywnych zmian i niech będzie rokiem na spełnienie swoich marzeń i osiągnięcie wyznaczonych celów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz